czwartek, 23 października 2014

Jo Robinson „Dzika strona jedzenia”

Tytuł: Dzika strona jedzenia
Autor: Jo Robinson
Wydawnictwo: Illuminatio








Modyfikacje genetyczne, udoskonalanie produktów, próba osiągnięcia większej wydajności i zaspokojenia rosnących potrzeb ludności – te działania nie pozostały bez wpływu na jakość oferowanych przez rynek produktów. To wszystko sprawia, że na nasze stoły trafiają owoce i warzywa o obniżonej zawartości witamin, minerałów i niezbędnych kwasów tłuszczowych. Manipulacje człowieka i dążenie do hodowli nowych odmian, drastycznie pozbawiło je również białka i błonnika, natomiast hojnie wyposażyło w cukier. W rezultacie otrzymujemy kukurydzę, w której zawartość białka sięga zaledwie 4 proc., natomiast cukru są zatrważające ilości, bo aż 10 proc. To tylko jeden z wielu przykładów „udoskonalania” produktów…
Tymczasem naukowcy są zgodni co do tego, że najzdrowszą jest dieta bogata w błonnik, zawierająca niewielkie ilości cukru oraz przetworzonych, szybko trawionych węglowodanów. Mowa tu o diecie niskoglikemicznej, pozwalającej zachować właściwy poziom glukozy we krwi, obniżającej ryzyko zachorowania na chorobę wieńcową, otyłość, cukrzycę, a także na raka. Jak jednak korzystać z tej diety, skoro nawet stosując się do zasad zdrowego odżywiania i przestrzegając reguł diety, przyjmujemy ogromne ilości szkodliwych substancji? Co zrobić, skoro w przypadku owoców i warzyw oferowanych „w promocyjnych cenach” przez hipermarkety, możemy liczyć co najwyżej na złudzenie troski o własne zdrowie?
Każdy świadomy konsument, wyznający zasadę „jestem tym, co jem”, powinien sięgnąć po książkę Jo Robinson, aktywistki żywieniowej, ekspertki w sprawach żywienia i uprawy produktów, autorki wielu książek o tematyce zdrowotnej. Publikacja „Dzika strona jedzenia”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Illuminatio, to przerażające studium historyczne, pokazujące jak na przestrzeni wieków człowiek pozbawiał swoje pożywienie wielu cennych składników. Autorka nie tylko udowadnia, jak bezwartościowe jest nasze pożywienie, ale i podpowiada, jak wybierać mniejsze zło i jak wśród gąszczu produktów tylko udających zdrowe, wybrać te, które dostarczą nam najwięcej korzystnych dla zdrowia składników.
Książka składa się z dwóch części: „Warzywa” oraz „Owoce”, poprzedzonych wprowadzeniem w temat utraconych składników odżywczych oraz współczesnej plagi – żywności bez smaku. Modne obecnie przechowywanie warzyw i owoców jest pokłosiem rewolucji agrarnej i postępu technologicznego, a wraz z konicznością składowania owoców upraw, pojawiły się kwestie ich zbierania wówczas, kiedy są jeszcze niedojrzałe, czy na tyle twarde, by można było je zrywać bez ryzyka uszkodzenia, a także zjawisko sztucznego dojrzewania w specjalnie do tego przystosowanych magazynach i stosowania środków to dojrzewanie przyspieszających.
Jo Robinson przyznaje, że powrót do przeszłości i spożywanie dziko rosnących roślin jest dziś niemożliwe, zachęca jednak, by jeść „bardziej naturalne owoce i warzywa”. Aby tego dokonać, omawia poszczególne gatunki dostępne na rynku, z naciskiem na te, które są smaczne, a jednocześnie zachowały jak najwięcej składników odżywczych. Aby łatwiej było posłużyć się wiedzą zawartą w książce, autorka przygotowała w formie tabelarycznej informacje dotyczące zalecanych odmian. W kolejnych rozdziałach znajdziemy nie tylko dane dotyczące ewolucji danego owocu czy warzywa, ale również szereg porad dotyczących właściwego przechowywania, przygotowywania czy przyrządzania potraw w taki sposób, by wydobyć smak składników, a jednocześnie maksymalnie wykorzystać pozostałe właściwości zdrowotne.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy mistrzami kuchni, interesujemy się zdrowym odżywianiem, dbamy o swoje ciało, czy po prostu chcemy dowiedzieć się, jak człowiek na przestrzeni wieków zdołał zniszczyć to, co dała nam natura, warto sięgnąć po książkę Jo Robinson.”Dzika strona jedzenia” jest oparta na solidnie przeprowadzonych badaniach, wielu tekstach naukowych oraz własnym doświadczeniu autorki, co - w połączeniu z darem pisania o sprawach trudnych w prosty sposób - czyni książkę łatwą w odbiorze, choć nieco zatrważającą z uwagi na jej wymowę. Po informacji, że podgrzanie czosnku zaraz po pokrojeniu uniemożliwia wytworzenie się cennej allicyny, a także, że sok borówkowy kupowany w marketach zawiera 40 proc. soku jabłkowego, 30 proc. soku z białych winogron i 30 proc. soku z borówek wiem, że czas zacząć zwracać baczną uwagę na kupowane produkty. Jestem przekonana, że nikt, kto przeczyta książkę Robinson nie da się już zwieść pięknie wyglądającym czerwonym jabłkom czy pyszniącym się na półkach wielkim pomidorom. ..


czwartek, 2 października 2014

Dr Krista Varady oraz Bill Gottlieb "Dieta 50:50"

Tytuł: Dieta 50:50
Autorzy: dr Krista Varady oraz Bill Gottlieb
Wydawnictwo: Vivante








Czy można schudnąć jedząc wszystko? Nie odmawiając sobie soczystych steków, frytek, czy słodkich przekąsek? Czy rzeczywiście odzyskanie szczupłej sylwetki jest możliwe bez wyrzeczeń, wielotygodniowych głodówek i tęsknoty za odrobiną pożywienia, które miałoby określony smak? Czy rzeczywiście można porzucić pieczywo, do złudzenia przypominające tekturę na korzyść chrupiących i wypieczonych bułeczek? Zanim odpowiecie „nie” na te pytania, wstrzymajcie się z wydawaniem sądów.
Lektura poradnika dr Kristy Varady oraz Billa Gottlieba przekonuje, że odchudzanie nie musi być meczące i nie musi być związane z reżimem. Opublikowana nakładem wydawnictwa Illuminatio książka „Dieta 50:50” jest innowacyjnym spojrzeniem na dietę, a właściwie jej brak. Dzięki poradom autorów zyskasz wiedzę na temat mechanizmów funkcjonujących w organizmie oraz gospodarki kaloriami, rozumianymi jako energia dostarczana wraz po karmem. Dieta 50:50 pomoże nie tylko stracić na wadze, ale utrzymać szczupłą sylwetę bez ryzyka wystąpienia efektu jo-jo dzięki Programowi Skutecznej Kontynuacji Diety. Co więcej, diecie tej zawdzięczać możemy spadek poziomu cholesterolu całkowitego o 21 proc., poziomu cholesterolu LDL (średnio o 20 punktów), trójglicerydów z poziomu 125 mg / dl do 88 mg / dl oraz skurczowego ciśnienia krwi. Jak to jest możliwe i w czym tkwi sekret sukcesu?
Dr Kristy Varady, profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie w Illinois w Chicago, zajmująca się zawodowo naukami o żywieniu, po latach badań i doświadczeń (dietę wypróbowała również na sobie), dokładnie tłumaczy fenomen Diety 50:50 i jej skuteczność, przy jednoczesnym zachowaniu masy mięśniowej, eliminacji uczucia ciągłego głodu (jaki zazwyczaj towarzyszy wszelkim dietom) oraz prozdrowotnych właściwości nowego sposobu podejścia do procesu utraty wagi.
W kolejnych rozdziałach autorzy radzą w jaki sposób prowadzić dietę, co i jak jeść, omawiają dokładnie dwie fazy diety, występujące naprzemiennie, co drugi dzień, tj. Dzień Diety oraz Dzień Ucztowania, podają przepisy na potrawy zawierające zaledwie 400 kcal, pomagające zorientować w ilości ich dziennego spożywania, pokazują powiązania Diety 50:50 i ćwiczeń fizycznych i zachęcają do sprawdzenia, jakie efekty przyniesie włączenie do rozkładu dnia aktywności ruchowej.
Dieta 50:50 została oparta na obserwacji na tle nowotworów oraz chorób serca, zachowania zwierząt - najskuteczniejszy spadek wielu czynników ryzyka następował w sytuacji, kiedy podczas dnia przeznaczonego na „post”, zwierzęta spożywały dokładnie 25 proc. standardowej dawki kalorii. Zapobiegało to chorobom i spowalniało rozwój już istniejących, a równocześnie chroniło zwierzęta przed utratą tkanki mięśniowej. Na podstawie tych wyników Varady opracowała plan, według którego podczas dnia „postu”, czyli właśnie Dnia Diety, ludzie spożywaliby 25 proc. standardowej porcji kalorii, czyli ok. 500. Skuteczność tej diety nie polega zatem na kompletnym odrzuceniu określonych grup żywności, ale ich ograniczeniu, i to co drugi dzień, bowiem podczas Dnia Ucztowania można jeść dowolne rzeczy. Co więcej, udało się również wyeliminować wątpliwości, czy aby w Dniu Ucztowania, nie będzie miało miejsca przejadanie się. Po dziesięciu latach badań dr Kristy Varady jednoznaczne stwierdziła, że Dieta 50:50 jest szansą dla wszystkich osób, które pragną pozbyć się zbędnych kilogramów i utrzymać ten stan. Innowacyjność tego rozwiązania i prace badawcze zostały również opisane (i docenione) na łamach „American Journal of Clinical Nutrition”.
W książce „Dieta 50:50. Odchudzaj się co drugi dzień” znajdziesz mnóstwo informacji potwierdzających skuteczność diety – nie tylko wspomniane wyniki badań naukowych, ale również relacje osób, które brały udział w projektach badawczych oraz osób, które doceniły już skuteczność diety i przekonały się ostatecznie, że dieta bez wyrzeczeń jest możliwa.  Autorzy książki przekonali mnie do przyjęcia tego nowego spojrzenia na odchudzanie. Po wypróbowaniu kolejnych mniej lub bardziej skutecznych diet i przy mojej miłości do  wypieków, Dieta 50:50 jawi się jako interesująca propozycja i szansa na zgubieniu kilku dodatkowych kilogramów z biodrach. Zaczynam już od jutra i nawet porcja 500 kcal mnie nie przeraża, szczególnie że 400 z nich mogę poświecić na zjedzenie burgera z serem czy spaghetti z kulkami mięsnymi!